„Jesteś przyjacielem ponieważ jesteś węzłem,
który łączy lecz nie zniewala”
/Helen Oshiro/
Kolędnica na Brzance
Już od kilku lat, końcem stycznia członkowie Klubu Górskiego Karpaty spotykają się na Brzance by tam wspólnie kolędować wspominać minione wyprawy, snuć plany na przyszłość. Tradycja ta cieszy się dużą popularnością wśród koleżanek i kolegów, dlatego też i w tym roku zorganizowaliśmy taką kolędnicę. Bacówka na Brzance często jest miejscem naszych spotkań. Związane jest to zarówno z dogodnym, niezbyt dalekim położeniem od Tarnowa jak również i z tym, że jesteśmy tam serdecznie przyjmowani przez gospodynię i czujemy się tam jak u siebie.
Organizując spotkania na Brzance wyznaczamy dzień spotkania, natomiast sposób dotarcia do bacówki pozostawiamy uczestnikom. Trzeba przyznać że jesienią i wiosną koleżanki i koledzy wykazują dużo inwencji w planowaniu tras. W tym roku zima nie skąpi nam śniegu, dlatego musieliśmy brać pod uwagę, że trasy mogą być nieprzetarte. Pomimo tego, jedna z grup wyruszyła aż z Jodłowej, skąd dotarcie na Brzankę wymaga bez mała sześciogodzinnej wędrówki. Większość osób wybrała najprostszą wersję dotarcia na spotkanie, to jest dojazd autobusem do Jodłówki Tuchowskiej, a następnie podejście drogą do bacówki.
Jest karnawał, czas zabaw i radości. Aby powspominać jak nasz Klub bawił się w przeszłości, jedna z koleżanek przygotowała przegląd slajdów z większych imprez z lat ubiegłych. Z rozrzewnieniem wspominaliśmy nasz pierwszy staropolski bal w zamku w Dębnie. A później kolejne takie jak jasełka, bale przebierańców, przedstawienia, wieczory poezji.
Nasze spotkania to nie tylko zabawy, znajdujemy również czas na zadumę i refleksję. Tak było i tym razem. Parę dni wcześniej zmarł ksiądz i zarazem poeta Jan Twardowski. W trakcie naszych wieczorów poetyckich często czytaliśmy Jego wiersze. Tym razem chwilę z poezją w całości poświęciliśmy księdzu Twardowskiemu. Wspominając ks. Twardowskiego jakże trafnym okazuje się Jego przesłanie: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.
Jednak nie samym pokarmem dla ducha człowiek żyje. Po kąciku poezji przyszedł czas na kolację. Po posiłku rozpoczęło się wspólne kolędowanie. Popłynęły w dal kolędy i pastorałki, bardziej i mniej znane. Do śpiewu akompaniowały nam dwie gitary i skrzypce a czasem dodatkowo harmonijka ustna. W pewnej chwili, do zgromadzonych przy kominku, zza drzwi dobiegł dźwięk dzwonka. Wszyscy umilkli zaintrygowani. W drzwiach pojawił się św. Mikołaj, który jak na turystę przystało, przydźwigał plecak pełen prezentów.
Mikołaj był dobrze zorientowany w turystycznych poczynaniach koleżanek i kolegów, jednych chwalił, innym zalecił poprawę, ale upominków nie zabrakło dla nikogo. Po pożegnaniu Mikołaja powróciliśmy ponownie do kolęd.
Około północy, uczestnicy zabawy doszli do wniosku, że nadeszła pora na tańce. Zabawa była znakomita. Po raz kolejny okazało się, że aby się wspaniale zabawić nie jest konieczna wspaniała sala balowa i drogie kreacje. Najważniejsze są: dobrane towarzystwo przyjaciół i znakomite humory.
Danuta Janicka, 2006-02-22