„Miałem wrażenie, że narodziłem się po raz drugi…,
że oderwałem się od ziemi, a potem uniosłem prosto w niebo”
/Gaston Rebuffat/
„Nic ponad Tatrami”
To motto naszego klubowego pożegnania lata 2005. Jeszcze przed oczyma ściele się nam fioletowy dywan krokusów na Polanie Chochołowskiej podziwiany podczas rozpoczęcia sezonu w kwietniu a już wraz z jesiennymi kolorami nadchodzi czas pożegnania sezonu turystycznego.
„Lato z ptakami odchodzi
Wiatr skręca liście w warkocze
Dywanem pokrywa szlaki
Szkarłaty wiesza po zboczach”
Kalendarzowe lato już miesiąc poza nami, wszak to już 21 października kiedy wyruszamy na kolejne, tym razem pożegnalne spotkanie z tatrzańska przyrodą i przygodą.
Słońce, już jesienne, rozprasza poranne mgły, zapowiada się, wbrew prognozom, pogodny dzień, wraz z kolejnymi kilometrami w autobusie zmierzającym do Zakopanego w każdym z nas narasta coraz bardziej ochota by jak najszybciej ruszyć w góry:
„Idę w góry cieszyć się życiem
Oddać dłoniom halnego włosy
W szelest liści wsłuchać się pragnę
W odlatujących ptaków glosy”
Wędrówkę rozpoczynamy od Jaszczurówki, kierując się w stronę Doliny Olczyskiej. Celem naszym w dniu dzisiejszym jest Nosal, krótki dzień nie pozwala na zaplanowanie dłuższej wycieczki. Nie wiemy dokładnie jakie warunki panują w górach, parę dni temu zima próbowała przyśpieszyć swoje przyjście. Ślady jej obecności najciekawiej prezentują się w lesie, na pełnych owoców krzaczkach borowiny; borówki dziesiątkami fioletowych oczek mrugają przez białą śniegowa pokrywę.
Przechodzimy Polanę Olczyską i za znakami żółtymi dochodzimy do Nosalowej Przełęczy, skąd już tylko kilkanaście minut by znaleźć się na szczycie Nosala. Stąd piękne widoki na otoczenie Doliny Bystrej; majestatyczny Giewont, czerwone Wierchy a na płd.-wsch. na Tatry Wysokie-otoczenie Doliny Gąsienicowej i Pańszczycy.
Wieczorem –„góralska kolacja” – zajadamy się smakołykami, słuchamy góralskiej muzyki, śpiewamy nasz góralski repertuar. Nie udało się zaprosić do nas góralskich muzyków – oferowane przez nas zapłata nie satysfakcjonowała chyba bardzo zadowolonych z sezonu górali.
Następnego dnia planujemy kolejna ucztę dla spragnionych pięknych górskich widoków oczu:
Chcemy przejść z Wiech Porońca- poprzez Rusinową Polanę na Gęsią Szyję i przez Waksmundzką Polanę i Psią Trawkę wrócić na Toporowa Cyrlę.
Pogoda nas nie zawiodła – po ustąpieniu porannych mgieł zrobił się cudowny, ciepły dzień, tylko kolorowe liście, których sporo jeszcze pozostało na drzewach i zrudziałe trawy świadczą o tym , że to już jesień. Zupełnie pusta Rusinowa Polana stwarzała niepowtarzalny klimat do podziwiania przepięknej Panoramy Tatr- Bielskich i Wysokich /……..stoi Hawrań z Muraniem../. Jest również sposobność by przejść na Wiktorówki i pokłonić się Matce Boskiej Królowej Tatr.
Z Rusinowej wznosimy się mozolnie niezliczonymi „schodami do nieba” na Gęsią Szyję.
Kolejne zachwyty bo „ wokół góry, góry, góry i całe moje życie w górach”. A potem już tylko w dół: Waksmundzka Polana, Psia Trawka, Toporowa Cyrla – tutaj słynne „7 Kotów” i powrót do naszej bazy w Zakopanem.
Wieczorem kolejne wspólne posiady w turystycznym gronie. Już za tydzień 1 Listopada-Święto tych, którzy odeszli-także bezpośrednio z górskich szlaków czy wspinaczkowych dróg. Czytamy relacje , wspomnienia, o głośnych, często nie do końca wyjaśnionych wypadkach turystycznych w Tatrach, o ludziach którym czasami zabrakło wyobraźni, szczęścia, szacunku dla gór, pokory:, których niekiedy dzieliło od zbawczego schroniska czy turystycznej ścieżki tak niewiele.. Od Kolegów, Zbyszka i Krzyśka, którzy sami byli świadkami głośnych wypadków w Tatrach i uczestniczyli w akcji ratowniczej dowiadujemy się szczegółów o tych, którzy z umiłowanych przez siebie gór odeszli tak nagle, wraz z wyrwanym hakiem czy spadającym, ruchomy blokiem skalnym.
„ To tylko błysk,
To tylko szmer,
To tylko ćwierć sekundy!
A już krzyk,
I haka dźwięk,
Koniec ostatniej rundy.
Myśl? Na nic.
Myśl? Po co?
Za późno.
Szkoda że promień zgasł.
A potem już ciemność
Może blask…
Czy tak?
/Jan Długosz/
Dziesięć lat od napisania tego wiersza, promień Janka Długosza-wybitnego taternika i utalentowanego pisarza górskiego zgasł nagle wraz z ruchomym głazem na Zadnim Kościelcu……..
Ostatniego dnia pobytu, w niedziele, każdy żegna się z Tatrami na własną rękę.
Najwytrwalsi, zdążą jeszcze dotrzeć pod Kościelec, czy spotkać się z niedźwiedziem…. Tadek relacjonował swoje bliskie spotkanie z misiem na Kondratowej.
Niektórym wystarczają zawsze urocze Doliny.
Szkoda wracać..ale to nie pożegnanie tylko ..do widzenia…
Jadwiga Romaniewska, 2005-12-10